Oto kiełki po kilku dniach wzrostu.
Natrafiłam na nasiona do kiełkowania w sklepie ogrodniczym na przeznaczonym do tego stojaku. Ceny wysokie. Duże płaskie opakowania a ziarenek tylko łyżka płaska stołowa. Nieopłacalna ilość. W dodatku zbyt duża ilość nasion martwych , z których nic nie wyrośnie. Przykładem mogą być ziarna kukurydzy - 50% nie wykiełkowała. To zbyt duża ilość odpadu. Spróbowałam mieszanki: nasiona rzodkiewki i soczewicy w ilości małej. Zbyt małej jak na cenę, przyzwoitość i efekty.
Powyżej nasiona już namoczone przez kilka godzin, lekko napęczniałe. Trochę przyrosły w objętości.
Po kilku dniach przepłukiwania nasiona wykiełkowały do objętosci 3/4 słoika 750 ml.
Moje doznania smakowe?
Soczewica zabiła smak kiełków rzodkiewki . To ogromna strata. Kiełki soczewicy nie przez wszystkie żołądki są tolerowane . Nie wiem skad to połączenie ziaren i wg mnie zupełnie nie trafione. Część wrzuciłąm do zupy a część do surówki warzywnej.
Tak naprawde miałam tylko satysfakcję estetyczną na talerzu dla oczu i satysfakcję dla świadomości, że mój organizm skorzysta na zabiegu kiełkowania.
Jesli ktoś smakuje w smakach soczewicy to polecam - u mnie soczewica wywołuje kwasy w żołądku i jestem smakoszem rzodkiewek, które w tym zestawie straciły zupełnie smak.
Kupuję nasiona na kiełki raczej w zielarskich sklepach, Małe opakowania ale wypełnione nasionami, z których wyrasta nie 3/4 słoika ale kilka słojów kiełek.
Nie zawsze piekne, dopracowane opakowanie gwarantuje jakość i odpowiednia ilość kiełek. Spróbowałam.
/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
wpadnij na komentarz: