Lubię nowe smaki. Kiedyś zrobiłam frytki z marchewki i były okropne. Suche, niesmaczne, twardawe...a tymi, na które dostałam zaproszenie, po prostu zajadałam się. Treściwe, zwarte, wilgotne ,niejałowe, lekko natłuszczone i zupełnie inne od frytek wyjętych z głębokiego tłuszczu lub smażonych na patelni.
W czym tkwiła tajemnica pychoty ? Ha ! Okazało się, że w sposobie przygotowania tego warzywa. Pokrojoną na frytki marchew trzeba pokryć łyżką oliwy, możesz dodać dowolne zioła , zmieszać. Odstawić na godzinę do lodówki i nałożyć na papier do pieczenia lub blaszkę, piec w ok.200st.C. przez ok.20 min.
Jak sobie poradziłam ? Mało zabiegów, szybkie, proste danie i co za smakowity efekt. W dodatku samo zdrowie.
1. Marchew obmyłam, obrałam, obmyłam. Tralala.
2. Pokroiłam na frytki. Kształt dowolny. Dodałam łyżkę oliwy (może być olej) i zmieszałam frytki tak, by wszystkie zostały pokryte tą niepozorną "zaprawą", która jednak nadaje sens takim frytkom.
Możesz oczywiście dodać do oliwy sól i zioła , będą bogatsze w smak. Chciałam jednak sprawdzić samą marchewkę bez soli i przypraw w roli frytki.
Marchewkowe frytki powinny wylegiwać się minimum 1 godz. Tym jednak przedłużyło się lodówkowe leniuchowanie w misce aż do 12 godzin. Przypadkiem. I wcale na tym nie ucierpiały jak się okazało.
4. Włożyłam blaszkę z oranżowymi frytkami do piekarnika. Powinien mieć ok.180st.C , a mój nastawiłam na 160-170st.C. Oczywiście moja nadmierna ostrożność w pieczeniu sprawiła , że zamiast 20 min. to moje fryteczki spędziły tam czas o wiele, wiele,wiele dłużej - badałam je co jakiś czas na smak. Jednak żadna nie była spalona. W międzyczasie próbowałam oczywiście. Przekonałam się, że długie pieczenie frytek w niższej temperaturze wyzwala w nich słodycz, która bardzo wzbogaca smak marchwiowy.
Wyjęłam je z piekarnika o wiele mniejsze miż przed włożeniem, miękkie jednak nie rozpadające się .
Mniejsze niż przed pieczeniem.
Zrobiłam kilka krążków z marchwi , jednak najlepiej smak oddaje tradycyjny kształt frytek. Jak eksperymentować to eksperymentować.
Okazało się, że po upieczeniu pozostał olej na papierze. Z tego wniosek, że marchew nie wchłonęła tłuszczu w siebie. Myślę, że to bardzo zdrowe i dietetyczne danie.
Pierwsze frytki z marchewki zrobiłam bez soli przypraw. Coś fantastycznego . Nie jem mięsa więc czułam bogactwo tego warzywa w całej pełni. Pod koniec posoliła i posypałam chilli. Może być. Zupełnie inny smak. Następne zrobię w bogatej zaprawie: olej + przyprawy. Na zdrowie.
Pozdrawiam.